wtorek, 29 maja 2012

Rozdział 19


  Wsiadłaś do samolotu. Nie chciałaś tego robić, ale musiałaś. Nie powinnaś zostawiać w takim momencie Harrego. Nie, kiedy jego siostra walczy o życie. Znałaś szczegóły. Wiedziałaś , że nie ma szans na przeżycie. Jej organizm w ostatnim czasie bardzo osłabł i stracił siłę do walki. Postanowiłaś o tym nie myśleć. Zajęłaś miejsce koło okna. Podwinęłaś kolana pod klatkę piersiową i ukryłaś głowę w przyjemnie pachnącym materiale twojej beżowej sukienki. Twoją głowę ciągle zaprzątała Gemma. Nie znałaś jej. Ba, nawet nigdy się z nią nie spotkałaś. Darzyłaś ją jednak niezrozumiałym dla siebie uczuciem.
  Była 5:00 nad ranem. Spojrzałaś ukradkiem na zielonookiego. Na jego twarzy malował się spokój. Wiedziałaś, że to tylko pozory. Że za tą maską kryje się mętlik uczuć. Wczoraj wieczorem postanowiłaś, że wymkniesz się z domu. Może nie było to dobre posunięcie. Przeczuwałaś, że stanie się coś nie dobrego.  Wzięłaś do ręki telefon. Piętnaście połączeń nieodebranych i 6 sms'ów. Wszystkie od mamy. Już chciałaś chować go do kieszeni kiedy poczułaś wibracje. Niechętnie podniosłaś telefon wyżej . Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Za chwilę samolot startował i w sumie nie powinnaś odbierać już żadnych telefonów. Miałaś jednak jeszcze troszkę czasu.
- Harry, przepuścisz mnie ? Wyjdę jeszcze na chwile do toalety.
Lokowaty skinął głową i przyległ ciałem ciasno do siedzenia. Przesmyknęłaś się obok niego i szybszym tempem pobiegłaś do kabiny. Złapałaś za klamkę przesuwając drzwi. Miałaś lekkie obawy przed tym telefonem. Jednak szybkim krokiem weszłaś do środka i zakluczając drzwi lekko zestresowana nacisnęłaś zieloną słuchawkę.
- Słucham ? - powiedziałaś, na co nikt się nie odezwał. - Eeee, haloooo ? - nadal nikt się nie odzywał. Odczekałaś chwilkę i już miałaś nacisnąć czerwoną słuchawkę kiedy usłyszałaś ciche łkanie. Jakby ktoś powstrzymywał łzy, ale nie dawał sobie z nimi rady. Wiedziałaś kto dzwoni. Byłaś niemal pewna.
- Anne ? - powiedziałaś szeptem. Szloch w słuchawce na chwilę ustał. Można było wyłapać, że ktoś ociera, zapewne rękawem swetra, łzy. Podeszłaś do umywalki i oparłaś biodra o jej brzeg. Spojrzałaś się w lustro. Uniosłaś dłoń i koniuszkami palców przejechałaś delikatnie po fakturze lustra.
- Ona odeszła ... - powiedziałaś jakby w transie. Pojedyncza kropla spłynęła po twoim policzku. Twarz ani na sekundę nie drgnęła. Zastygłaś spoglądając w głębię twoich oczu. W słuchawce także nikt się nie odzywał. Musiałaś być silna, dla Harrego. Podniosła dłoń i płynnym ruchem otarłaś łzę. Czułaś to cierpienie, które emanowało od Anne.
- Przekaże mu. - powiedziałaś automatycznie, a do twoich uszu dotarł tylko odgłos odłożenia słuchawki. Zacisnęłaś palce mocniej na twardej obudowie telefonu. Ściągnęłaś usta w prostą linię. Wytarłaś twarz papierowym ręcznikiem. Poprawiłaś kok związując go nieco ciaśniej. Obciągnęłaś sukienkę. Wzięłaś kilka głębokich oddechów i nacisnęłaś klamkę.

  Podróż dłużyła się w nieskończoność. Nie zamieniłaś z Harrym ani słowa. Bałaś się. Bałaś się, że może zrobić coś głupiego. Chciałaś jeszcze chwilę poczekać. Nurtowała cię ta cisza. Do twoich uszu dochodziły tylko śmiechy (i.t.p) i rozśmieszającego ją Lou. Położyłaś dłoń na oparciu siedzenia. Po chwili poczułaś ciepło na swoim nadgarstku. Przekręciłaś głowę w kierunku Harrego i w tym momencie wasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy przepełnione bólem. Odwróciłaś dłoń i splotłaś jego palce ze swoimi. Zacisnęłaś je mocniej. Nie miałaś odwagi się odezwać. Loczek przez dłuższą chwilę patrzył się na ciebie tymi swoimi zielonymi ślepiami.
- Harry ... - wycedziłaś w końcu.
- Nic nie mów - głos mu się załamał. - rozumiem - jego oczy pokryły się szklistą powłoczką. Spuścił głowę , a sprężyste loki opadły mu na czoło. Przybliżyłaś twarz do jego i oparłaś czoło na jego ramieniu. Harry objął cie w pasie i przyciągnął do siebie. Płakał. Płakał jak dziecko. Nie umiałaś patrzeć na jego cierpienie. Wydawał się taki bezbronny.Wtulił się w ciebie silniej i zmęczony płaczem zasnął w twoich ramionach. Po chwili i ty rozpłynęłaś się w jego objęciach.

Obudził Cię miły i przyjemny dla ucha głos stewardessy. Gdy do twych uszu dotarła informacja, że podróż dobiegła końca, wysmyknęłaś się delikatnie z objęć Harrego,a jego głowa opadła bezwładnie na oparcie fotela. Spał słodkim i dość silnym snem. Delikatnie odgarnęłaś z jego czoła pojedyncze kosmyki włosów i ucałowałaś go we wcześniej upatrzone miejsce. Momentalnie zalała Cię fala ciepła gdy zielonooki wlepił w ciebie niemrawe spojrzenie. Na jego policzkach widać było ślady po łzach które stosunkowo niedawno spływały po jego bladej i zmęczonej twarzy.
- Już jesteśmy. - powiedziałaś lekko zachrypniętym głosem. Wiedziałaś , że dla Harrego będzie to duży i bolesny cios. W końcu pogrzeb siostry dla nikogo nie jest łatwy.
 Loczek nic nie odpowiedział. Skinął tylko twierdząco głową i zaczął grzebać coś w telefonie podnosząc się z siedzenia. Poprawiłaś sukienkę próbując wyprostować pognieciony materiał , a następnie mozolnie zwlekłaś się z ciepłego i wygodnego miejsca.

  To było okropne. Widok Harrego płaczącego w ramie, także załamanej Anne, nie był podbudowujący. Czułaś się taka bezsilna. Nie mogłaś nic zrobic jednak chciałaś wszystko dla Harrego. Było Ci strasznie trudno bo nawet nie znałaś Gemmy , jedynie z opowieści Styles'a co to mówił jak się razem bawili.
Wyobrażałaś sobie wszystko to co opisywał. Coś Cię ukuło w serce. Przytuliłaś się do zalenego łzami Harrego. Jutro miał odbyc się pogrzeb. Nikt nic nie mówił , nikt nie odważył się wypowiedziec ani jednego słowa. Anne nie ruszała się od dobrej godziny, chłopcy siedzieli i wpatrywali się w siebie. Ta cisza była strasznie niezręczna. Opuchnięte oczy Harrego wpatrywały się w Ciebie. Momentalnie uległaś i wtuliłaś się w niego mocniej.Czułaś jak pojedyncze łzy spływają po jego policzku , nie wspominając o Twoich. Nawet jej nie znałaś , a tyle dla Ciebie znaczyła. Czułaś jak by to była bardzo bliska Ci osoba, osoba , przez którą nikt nic nie mówi , nie rusza się. Tyle dla nich znaczyła, była jedyną osobą oprócz Louisa , której Harry mógł zaufać, a teraz odeszła. Zostawiła wszystkich by móc przypatrywać się im, gdzieś tam z góry. Zostawiła ich myśląc, że tak będzie im lepiej. Wiedziałaś, że teraz nic nie będzie takie samo.... Nic.



5 komentarzy: